Przeciągam Ubera Obok leci Czeczen na WPRach Typy i melanż Dzwonią dilera z tylnego siedzenia Ktoś za szybą się wydziera u Czeczena Kolejny dzień świra jak mniema Kto tu jest kim to bez znaczenia Nieistotne gramy temat Nadaje jak antena Co z tego będzie ja się nie znam Ty nie prorokuj jak Eliasz Nie mogłem się opamiętać Pierwsza, potem ósma w sreberkach Poszło tak łatwo ze aż nie znam Sam siebie po tamtych momentach W odmętach życia w chachmętach Tam klepał mnie szatan po plecach I znowu mi cicho powiedział Znów zrób to, to nas napędza Mój stary namalował pejzaż Z pustego domu nie z pędzla I znowu jest o zakrętach A miałem coś pisać o pensjach Weź wypij tą prawdę na hejnał Weź wymyśl mi alibi za ten bezmiar A jak chcesz tego życia to nie pękaj I idź utoń w tych wszystkich sarenkach Jeden rok, drugi rok, trzeci zaraz, czwarty pęka Lubisz ją ona biała jak jutrzenka Lśnienie bez Kubricka w zamian, flex masz na zębach i świetnie się miewa twoja męka Znów złapany, ale to nie moja ręka Rzeczywistość się zagina jak incepcja Ja nawijam tylko swoją prawdę w wersach Na tych bitach co dostaję od ziomeczka Nieistotna będzie twoja elokwencja Nie prowokuj, na skręcie pacjenta Ja odchodzę ćwiczę zwroty na piętach Tylko dusze tu zostawię na tych bębnach I to nie są czary mary na bary biorę swój krzyż Tu fruwały marynary a kary naliczał miś Może nie dziś, może nie będę więcej pić A może nie ma tego nieba kiedy pęka nić A może nic mnie nie boli tylko lubię tak żyć A może życie mnie dojeżdża jak ten z ubera typ Nic nie jest pewne może do jutra poznam królewnę Zrobię to co umiem, ona sobie resztę weźmie W gnieździe, wije sobie pętle ptak Jak do tej pory byłem chory, teraz dajcie znak Robię to tak i tak prowadzi auto jakiś rusek Najebani wódą, zalani, krzyczę bo muszę Zjem twoją duszę, obok jedzie drugie auto Robimy złe miny, dzwonimy po jakiś hardcore Warto? Nie, a kiedy było warto Wstydziłbym się płacić za to nawet złotą kartą Spal to, wyrzuć i zapomnij Już od godziny nieprzytomni Na placu budują pomnik Ewidentnie nie mój To rój ludzi znowu się budzi i kłóci Pluj na to co ci siłą dano polano to pij chuj Niezbadane są wyroki, widoki to miał król My tu mamy tylko bloki z epoki gdzie krew sól Nie ma punktów nie ma tego czego ci brak Nieważne pijesz czy palisz i tak zawali się świat Za kilka lat nie będziemy pamiętali ze fakt Było jak było się grubo żyło widzę to tak Przeciągam Ubera Obok leci Czeczen na WPRach Typy i melanż Dzwonią dilera z tylnego siedzenia Ktoś za szybą się wydziera u Czeczena Kolejny dzień świra jak mniema Kto tu jest kim to bez znaczenia Nieistotne gramy temat Nadaje jak antena Co z tego będzie ja się nie znam Ty nie prorokuj jak Eliasz