Klamiesz po raz kolejny, podwazasz cale zaufanie, Ktore zdazylo puscic kielki w moim ogrodzie. Oszalales! glupota zniszczyles setki ziaren, Ktore mogly urodzic; urodzic przyjazn w postaci zboz. Klamiesz wciaz. Klamiesz wciaz. Nigdy nie zdobedziesz mojej dloni. Nigdy nie zdobedziesz mojej dloni. Zniszczone, zerwane klosy przerabiasz na alkohol, Ktorym starasz sie zalac male haselka o wzajemnej Akceptacji partnerskim wspolistnieniu. Nic nie znaczace slogany panicznie umacniasz pijanym widem, A kiedy przychodze lezysz; skopany wodka w brudnej obietnicy. Klamiesz wciaz. Klamiesz wciaz. Nigdy nie zdobedziesz mojej dloni. Nigdy nie zdobedziesz mojej dloni. Nigdy nie zbierzesz plonow z radosci poniewaz chcesz tylko Czerpac nie wkladajac wysilku w tworzenie nowego jutra!