Dom dziecka dzień dobry ja w sprawie Adrianka Tego co wiecie wziąłem na święta Miałem go dzisiaj odstawić do Was Jak się coś stanie, boże uchowaj Choć nie jest mi łatwo, kłopoty mam spore Od trzech lat do siebie do domu go biorę By sam tak nie był gdy z kimś jest każdy I u nas wypatrzył tą pierwszą gwiazdkę A on zawsze smutny i jakby cofnięty Lecz właśnie dlatego wymaga opieki Szczególnej czułości i dużo ciepła To samo sądzi moja żona Ewa I nasze dzieci Justysia i Kamil Bardzo się cieszą gdy Adzio jest z nami Chociaż wie pani jaki on dziwny Gdy pytam nie mówi czy jest szczęśliwy Adrian no co ty banan na buzię ciesz się no ciesz się Trzy dni pożyjesz jak żyją ludzie musi ci starczyć na rok Adrian ja nie wiem czego się smucisz ciesz się no ciesz się Płaczesz że jesteś czy że tam wrócisz życzę wesołych świąt Byliśmy wczoraj z Adrianem w kinie Film był co prawda o rozbitej rodzinie Jak każdy zresztą szajs od Disneya Adrianku mówię jest w nim nadzieja Że nawet najgorsza znajda i łajza Może w tym życiu wiele dokazać Nemo Kopciuszek czy Kurczak mały Przecież obojga rodziców nie miały Mówię brzdącowi że też ma tatę Wreszcie wychodzi po siedmiu latach I tak za szybko bo z matki Adriana To aż przez sufit krew przeciekała A Adrian tylko ramionami wzrusza I patrzy na mnie jak gdyby musiał A każdy inny na jego miejscu To by się pani zesrał ze szczęścia Nim zasiedliśmy do świętej kolacji Poszliśmy na cmentarz do jego matki Wypada zapalić jednego znicza Bez względu na to jaka ona była To jednak matka co mu dała życie Jakie to widać ale po co narzekać No bo najłatwiej tłumaczyć sobie Wszystko przez pryzmat trudnego dzieciństwa Ewa zrobiła grzybową pyszną Rybka, kapustka, zgodnie z tradycją By Adrian zobaczył co to rodzina Z matką i ojcem córką i synem To podstawowa komórka społeczna To życie którego Adrian nie zna A przy mnie poznał niewdzięcznik jeden O jak go dorwę co zrobię mu nie wiem Łamiąc opłatek życzyłem mu z serca By jego życie nie było jak teraz I by się nie stoczył jak starsi koledzy Co piją i palą a ćpają pomiędzy Wie pani zupka domowe łazanki Domowe mówiłem by znał to słowo Zaś po kolacji były prezenty Które nam przyniósł posłaniec święty Justysi Barbie, Kamilkowi Lego A Adrianowi Kinder czekoladę A zaraz potem czas na kolędy Adrian nie śpiewał coś z nim nie tędy Bożonarodzeniowym zwyczajem Mieliśmy dzisiaj u cioci się nażreć A Adrian zniknął i zepsuł nam święta Nic z niego nie będzie trza machnąć ręką