Ogromny ból zaczął nękać mnie Robił z głowy pusty wór, który szarpie pies Zwracałem się do wielu znanych miejsc Każdy lekarz marszczył brew, nie wiedział, co mi jest Pewnego dnia na drzwiach napisał ktoś: "Doktor Granat zniszczy ból, to bardzo miły gość" Znalazłem go, miał wielki stary dom W środku, z miejsca dał mi w twarz i ryknął niczym grom: "Nie miej do mnie żalu, muszę bić od razu Ta kuracja właśnie taka jest Podaj swoja rękę, popatrz prosto w oczy Trzeba tylko byś uwierzył mi Ja naprawdę mogę pomóc ci" Mieszkam tu z nim już prawie siedem lat Robię wszystko, czego chce, udaję nawet psa Był taki dzień, że bardzo chciałem wyjść Ból sparaliżował mnie, nie mogłem nigdzie iść Wczoraj, gdy spał, dobrałem się do akt Z brzegu zaraz moja twarz sprzed dziesięciu lat Stałem jak słup, nie mogłem złapać tchu Obok zdjęcia sporo plam i kilka jego słów: "Będę równy z Bogiem, swoją arkę stworzę Muszę tylko zadać wielki ból Armia moich ludzi nieustannie rośnie Na swych rękach będą nosić mnie Gdy bez bólu minie cały dzień"