Dziś na kursie Singapur Kapelusz noszę pełen bzdur I tęsknię jak pijany kot Do nierealnej Ziemi Nod I będę z Chińczykami pił Lub na paryskiej barce żył A może pomaluję wiatr Albo z piasku skręcę bat Więc rozstania nadszedł czas Dziś na kursie Singapur Zamień się w czujności wzór Drwij ze śmierci, w ogień skacz Gdy usłyszysz cichy płacz Albo ostry tasak kup Załóż skup dziecięcych stóp Od Kopciuszka bucik weź I do piekła prosto nieś Widzisz mnie ostatni raz Litr benzyny wlej do żył Żebyś zły i twardy był Bo od dziś ten cały złom To twój dom, ten złom to dom Zanim wyjdziesz wyłącz gaz Dziś na kursie Singapur Włóż pelisę z ptasich piór Prysznic weź i wyjdź za drzwi W żelaznej kuli miasto śpi Każdy świadek razy dwa Włoski sen, karnawał trwa W kieszeń ziemię wsyp i start Bądź złotówkę chociaż wart Żegnam chłopcy, żegnam was Ten bez ręki karzeł to Wasz kapitan, nie ma co W kraju ślepców mają gest Jednooki królem jest Przekręć pierścień jeszcze jeden raz Dziś na kursie Singapur Kapelusz noszę pełen bzdur I tęsknię jak pijany kot Do nierealnej Ziemi Nod I będę z Chińczykami pił Lub na paryskiej barce żył A może pomaluję wiatr Albo z piasku skręcę bat Więc rozstania nadszedł czas Ten bez ręki karzeł to Wasz kapitan, nie ma co W kraju ślepców mają gest Jednooki królem jest Przekręć pierścień jeszcze jeden raz