Browarne tramwaje mkną jak w amoku Podchmielone autobusy bezradnie konają Muchy żrą rozjechane głowy kotów Ślepia nietoperzy lśnią jak latarnie Browarne bulwary, posępne i szare Zatracam rozum i czucie zmysłami Gałęzie martwych drzew uśmiechają się zalotnie Czule i namiętnie łaskoczą moją szyję Dziwnie gorąco, coraz goręcej Dziwnie gorąco, coraz goręcej Browarne bulwary, miejsca poniżeń Tu samobójstwo smakuje jak opium Serca to dziesiątki dla noży i butów Moje serce jest numerem dziesiątym I kop mnie jeszcze, i tak nic nie czuję Przecież kopiesz obłok Nie słyszę już sygnałów karetek pogotowia Histerycznego pisku opon