Jest już noc, wychodzę na miasto Omijam centrum, tam dla mnie za ciasno I dalej w górę ulicy idę nad rzekę Biegnę po falach, łącząc się z drugim brzegiem Miasto jaśnieje w oparach alkoholu Ostatnie samochody, oświetlone tory Zapalam fajkę dla lepszego humoru Idę ulicą i. Ewangelickie wieże stoją tu na straży Festung Breslau, czuję zimny pot na twarzy O czwartej rano Wrocław świeci najjaśniej Czuję się jak ćma zwabiona jego światłem Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału, wszystko jest ok I widzę panów, panie, splecione dłonie Autobusy i tramwaje nie trzymają się rozkładu Wsiadam zawsze do wagonu na końcu składu Jadę do przodu i idę do przodu Jadę, by wyprzedzić to, co ma nastąpić Nie muszę się spieszyć Wrocław wygląda wciąż inaczej, tak samo W nocy, gdy wychodzę i wracam rano Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału, wszystko jest ok Ciemne miasto Ciemne miasto Ciemne miasto Ciemne miasto Ciemne miasto Ciemne miasto Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału, wszystko jest ok Nie ma szału