Wszystkie sekundy są godzinami Kolejną dobę walczysz ze swoimi słabościami Chcemy więcej, ciągle nam mało Wszystko ma być idealne, nawet twoje ciało Dla kogo chcesz tak gnać i po co? Ci dom, gdy wracasz do niego nocą Bez słów, bo trzeba wstać o świcie Czy jeszcze można to nazwać życiem? Kiedy na końcu spotkamy się Nie będziemy pamiętać o tym co złe Wyblakną smutki, spierze się krew Pomimo, że wieki nie chciała zejść ♪ Kamuflujemy nasze słabości Wciąż udajemy, że mamy w sobie wrażliwości Wymieniamy, czas na waluty By potem brakowało czasu wydać to na bzdury Dla kogo chcesz tak gnać i po co? Ci dom, gdy wracasz do niego nocą Bez słów, bo trzeba wstać o świcie Czy jeszcze można to nazwać życiem? Kiedy na końcu spotkamy się Nie będziemy pamiętać o tym co złe Wyblakną smutki, spierze się krew Pomimo, że wieki nie chciała zejść Kiedy na końcu spotkamy się Nie będziemy pamiętać o tym co złe Wyblakną smutki, spierze się krew Pomimo, że wieki nie chciała zejść