Nieobojętnie żyć I angażować się Móc supermanem być I uratować Cię Nie powiem, że to blef Wiruje we mnie chłód Już nie wiem, czy to źle Ktoś rzucił nas na bruk Za nami nie ma nic Przed nami jakiś cel By jakoś przeżyć dziś Oddychaj, oddychaj Teraz Mogę obiecać Tylko poczekaj na mnie Przyjdę Wtedy, gdy trzeba O skrawek nieba poproszę Cię Poproszę... Polecieć Bóg wie gdzie Dogonić jakiś sens Byle nie zostać tu Ta coma zabić chce Choć jeszcze jeden dzień Odważyć się na gniew By poczuć znowu jak Pulsuje w żyłach krew Za nami nie ma nic Przed nami jakiś cel By jakoś przeżyć dziś Oddychaj, oddychaj Teraz Mogę obiecać Tylko poczekaj na mnie Przyjdę Wtedy, gdy trzeba O skrawek nieba poproszę Cię Poproszę... Martwy nie będę Żywy nie będę Gdy ciągle we mnie Teraz Przyjdę Martwy nie będę Żywy nie będę Gdy ciągle we mnie Ta pusta przestrzeń Martwy nie będę Żywy nie będę Gdy ciągle we mnie Ta pusta przestrzeń Ta pusta przestrzeń