Unosi się ta lawenda Czuję w Tobie herbal Dziwna ta piosenka Taka hybryda jak tesla Nie chcę żebyś źle mnie kojarzył tak jak Cyberpunk Ale jak mnie spotkasz to zapraszam na pakieta Ciągle wyję tak jak osiedlowa dyskoteka Jeśli tu przychodzisz to na stówę jeszcze nie znasz mnie Bo lecę ciągle na przeróżnistych patentach Jak w lawendowym śnie Wiem, że to niezdrowe tak w sobie coś trzymać Jak głowię tak długo jak ja I czemu tak czuję czasami, że jadę jak leh czy lecę jak mac Alan Walts, błądzę jak Alan Wake Światło prowadzi mnie, a ja w nim spalam się Kończy się bieg luz mam cs zmieniam w stronę lustra gdzie Zegary kręcące odwrotnie jak jointy palimy od końca gasimy początki To, nawet nie jest najlepsze, przywodzisz mi na myśl kogoś tym świetle Mam sny, w których śnię, że we śnie jestem ten w którym właśnie jestem Ktoś jeszcze przy-przy-przytrzyma mnie tu mnie, więcej je Chłód - czuję już dziś, stale, nie chcę niczego na stale Czasem wydaje się niezrozumiałe Dlaczego czas nie ma znaczenia czy Czasu na znaczenie nie ma na nadanie mu go Sorry o wzory tak pytam z przyzwyczajenia juz co Do nory na skoki ja z koryta dam Dlatego no chyba, że ego co miałem pozbyłem się I go z powrotem dostałem tam mam Najpiękniejsze w świecie, to co można zrobić wspólnie Jara mnie tylko śmierć, nie chcę abyś ze mną Unosi się ta lawenda, czuję w Tobie herbal Dziwna ta piosenka, taka hybryda jak tesla Nie chcę żebyś źle mnie kojarzył tak jak Cyberpunk Ale jak mnie spotkasz to zapraszam na pakieta Ciągle wyję tak jak osiedlowa dyskoteka Jeśli tu przychodzisz to na stówę jeszcze nie znasz mnie Bo lecę ciągle na przeróżnistych patentach Jak w lawendowym śnie Mój grób będzie pachnieć lawendami Bo dzieciństwo spędziłem w lawendowym mieście Smutna melodia grała w uszach byłem bardzo mały Już nie chce jak snorlax spędzać całych dni we śnie Jeśli mi odjebie, proszę skarbie strzel mi w czoło Chociaż ciągle wierzę, że idę właściwą drogą Tylko ten świat jest dziwny, biorę dawkę dopaminy Gapiąc się w kolorowe ekrany co noc Jedno słowo a wsypię do bębna czarny proch Tym głupkom serce bije jedynie po łatwy sos I gotowi są życie, jak facet na barki wziąć Nic nie kończy się na wieńcach chcę gotów być na każdy sąd Na każdy rok i co po nim Stare ziomy dziś myślą że jestem chory Mam popierdolony lot, choć serce dalej boli Codziennie tracę głos, żeby nie stracić głowy Unosi się ta lawenda, czuję w Tobie herbal Dziwna ta piosenka, taka hybryda jak tesla Nie chcę żebyś źle mnie kojarzył tak jak Cyberpunk Ale jak mnie spotkasz to zapraszam na pakieta Ciągle wyję tak jak osiedlowa dyskoteka Jeśli tu przychodzisz to na stówę jeszcze nie znasz mnie Bo lecę ciągle na przeróżnistych patentach Jak w lawendowym śnie