Podobno nie mam racji, podobno wciąż się mylę, lecz To ciągnie i ciągnie To nie są fanaberie, chwilowe peryferie, dlatego Kupimy domek Pytasz gdzie mam głowę, pytasz czy mnie boli – nie, Nie boli, nie boli mnie Pytasz jak to działa, czemu nagle cała masz Masz być moja. A nocą, kiedy wszyscy śpią Ja będę stał i rzucał kamykami w okno A Ty, jak gdyby nigdy nic Na moment spojrzysz I... I chociaż wciąż nalegam, choć nie chcesz to odwlekasz mnie Przyglądam, przyglądam się Kto bardziej marszczy czoło i komu mniej wesoło jest Podnoszę flagę Pytasz czemu białą, przecież chcesz być stałą Zagadką na każdy dzień Krzyczę 'Jesteś stała, a zagadka biała bo Tak trudno rozczytać Cię." A nocą, kiedy wszyscy śpią Ja będę stał i rzucał kamykami w okno A Ty, jak gdyby nigdy nic Na moment spojrzysz I... Będę Cię... Kochał! Mocno całował! Bez przerwy wąchał! A z przerwą szlochał! I będę tęsknił, kiedy mam kiedy mam czyli zawsze I będę Cię jadł czyli zawsze I będę siedział zawsze otępiały Tęsknił, kiedy mam kiedy mam czyli zawsze I będę Cię jadł czyli zawsze I będę siedział zawsze otępiały Tęsknił, będę tęsknił Kiedy mam kiedy mam Kiedy mam czyli zawsze I będę tęsknił Kiedy mam kiedy mam Czyli zawsze I będę cię jadł czyli zawsze I będę siedział zawsze Otępiały.