Dziś niedziela, dzień familii Połechtamy podniebienia Damy upust gastrofilii Która nigdy się nie zmienia Nas tu wiedzie rosół z okien Oraz piernik albo keks Lecz zawładnie całym blokiem Tylko on, król czyli reks Z kapustą schabowy To posiłek narodowy Z dziada pradziada Nasz ząb się wręcz zapada Schabowy z kapustą Naszej duszy lustro Leczy z wszelkich ran Wśród kotletów pan ♪ Nic nie cieszy jak gryz jego Nic nie karmi duszy tak Kocham go wypieczonego Z kością lub gdy kości brak Jego chrupkość mnie zniewala Tylko jego mógłbym jeść Choćbym miał pójść do szpitala Schabu łaknę, no i cześć Z kapustą schabowy To posiłek narodowy Z dziada pradziada Nasz ząb się wręcz zapada Schabowy z kapustą Naszej duszy lustro Leczy z wszelkich ran Wśród kotletów pan