Skradam się do myszki powoli, Za chwilę zaboli. Nagle ludzka postać się schyla, I mysz daje dyla. Czaję się na ptaszka za rogiem, Już mam go, niebogę. Nagle zbliża się cień człowieka I ptaszek ucieka. Wracam więc do Koci do łóżka, By mruczeć do uszka, Zanim zada mi to pytanie: "Jak tam polowanie?". Miałem pecha, bo przez drogę znów mi przebiegł biały człowiek! Chociaż zwą mnie czarnym kociakiem, Nie jestem ciemniakiem. Wiem co tłumi tak w moim sercu, Ten instynkt mordercy. Miewam pecha, gdy przez drogę mi przebiega biały człowiek! Chcę wyjechać na odludzie, gdzie nie spotkam ludzi! Chcę wyjechać na odludzie, gdzie nie spotkam ludzi! Ale skoro po tym wszystkim człowiek daje miskę; Lubię czasem, gdy przez drogę mi przebiegnie biały człowiek.