Ku chwale Boga pulsuje ziemia Moje nałogi zeszły do podziemia O czym tu śpiewać, gdy się nic nie wie? Kobieto, ta piosenka nie jest dla Ciebie O, daj mi rymy teraz, miejski poeto Nowe jak głos Jeszuy z Nazaretu O, daj mi świeże oczy, królu ulicy Które oddałem w łożu mej nałożnicy O mamo, powiedz O mamo, rzeknij mi O mamo, teraz O mamo, rzeknij mi O mamo, powiedz O mamo Gdzie teraz jestem Gdzie jestem teraz Jest końcówka lutego Miasto wygląda ohydnie Jestem trzeźwy od dwóch miesięcy Jadę samochodem przez centrum Tęsknota, wielka tęsknota Za tą rozjebką, za tym chaosem Za czymś trywialnie marnym Za destrukcją, depresją, jak zwał, tak zwał Za błazeństwem, ekshibicjonizmem, estradowym porno Beznadziejnym kotłowaniem się we własnym sosie Za gonieniem rock'n'rolla I za całą tą głupotą i udawaną nie pustką Nuda W bólach rodzenia pulsuje ziemia Tu pech to zmora tego pokolenia O czym tu śpiewać, gdy się nic nie wie? Kobieto, ta piosenka nie jest dla Ciebie Nie ufam sobie jak złej burej suce A polityka zawsze przeszkadza w sztuce O, daj mi świeże oczy, królu ulicy Które oddałem w łożu mej nałożnicy Naprawdę? Daj spokój Bezsensu