Szeregowiec do kaprala prostym tekstem jedzie Na tym froncie można grabić, bzykać, można chlać Lubię to, nie powiem, gdy me ego nasycone Przecież chrześcijaństwo nie jest modne Dobrze to rozumiem, ja zajawkę ludzką znam Stary kapral, wierz mi, widział wiele, tańczył wszędzie Często bywam wierny jak Piłata pies Teraz jednak potrzebuję werwy Lecz najgorszy jest generał, on nie zrozumie nas Ciągle bredzi o zbawieniu duszy Chyba musi w nim jakiś cel nadrzędny tkwić Więc zróbmy swoje i na niby skulmy uszy To jest spoko patent, ja ten numer dobrze znam Zjadam go jak herbatniki z cukrem Oj kapralu, bracie, synu, niegodziwy jak ja Powierniku, będziesz mi kumotrem Rękopisy nie płoną, stara wojna trwa I trwać będzie jak prawdy na podwórku Ciało, dusza i intelekt w ringu się boksują A kurz spada na tynki w Petersburgu Wszystkie słowa generała o szlachetnej armii O odpowiedzialności, powołaniu Są tak obciachowe jak laleczka Barbie I do tego ten sen o zmartwychwstaniu Długo prawił kapral, szeregowiec słuchał go A bukłaki z winem pustoszały Dajcie mi kobiety, niewolnice dajcie tu Lecz co się teraz stanie z generałem? A generał smutny, smutny kładzie się do snu Bardzo ciężka noc po bardzo ciężkim dniu Jego (?) bramy raju Nikt nie jest prorokiem w swoim kraju Choć skarbiec prawie pusty i armia dogorywa Ostatni ogier skonał i padła biała klacz Chłopcy wciąż balują choć ich żywot piekło wzywa A generał w swej jasności trwa Rękopisy nie płoną i stara wojna trwa I trwać będzie jak prawdy na podwórku Ciało, dusza i intelekt w ringu się boksują A kurz spada na tynki w Petersburgu Ciało, dusza i intelekt, stara wojna trwa I trwać będzie jak prawdy na podwórku Lubię twoją twarz, gdy twoje oczy się śmieją Jak zakurzone tynki w Petersburgu O tak O tak, tak O tak O tak O tak O tak