Bywa, że łatwiej opowiadać o sobie ludziom Nieznajomym Rzeczom nieznanym kształty nadać A nieskończoność rzeczom skończonym Bywa, że łatwiej w krzyk zamienić Niedomówioną kruchość słowa Jakby się chciało zmierzch utlenić Gdy za horyzont słońce chowa I tak się wszystko od niechcenia W magiczną całość da ułożyć Po jednej stronie ból istnienia Po drugiej siła, by go przeżyć I tak się wszystko od niechcenia W magiczną całość da ułożyć Po jednej stronie ból istnienia Po drugiej siła, by go przeżyć ♪ Bywa, że łatwiej się z przechodniem Podzielić resztką zrozumienia Niż z kimś najbliższym kamień podnieść Gdy głupio wpadnie do sumienia Bywa, że nagły błysk olśnienia Nad zwykłą chwilą ciepłem spadnie I oszalejesz ze zdumienia Że jednak wszystkim jesteś dla niej I tak się wszystko od niechcenia W magiczną całość da ułożyć Po jednej stronie ból istnienia Po drugiej siła, by go przeżyć I tak się wszystko od niechcenia W magiczną całość da ułożyć Po jednej stronie ból istnienia Po drugiej siła, by go przeżyć ♪ I tak się wszystko od niechcenia W magiczną całość da ułożyć Po jednej stronie ból istnienia Po drugiej siła, by go przeżyć I tak się wszystko od niechcenia W magiczną całość da ułożyć Po jednej stronie ból istnienia Po drugiej siła, by go przeżyć I tak się wszystko od niechcenia W magiczną całość da ułożyć Po jednej stronie ból istnienia Po drugiej siła, by go przeżyć I tak się wszystko od niechcenia W magiczną całość da ułożyć Po jednej stronie ból istnienia Po drugiej siła, by go przeżyć