Rozwiał mi włosy ciepły, letni wiatr Przywiał niedosyt i ostatki dnia Znalazłam spokój, którym jestem ja Rozumiem więcej, powoli gubię czas Nad czarną rzeką wspomnień Unoszę się spokojnie Tam mogę sobą być Jedna chwila nieuwagi I tyle już wystarczy By przerwać najpiękniejsze sny Szybko mija to co dobre Władzę przejmuje obłęd Znów mnie ciągnie w dół Szerszy horyzont zasłania gęsta mgła Wchodzę do wody, nie dosięgam dna Jestem tu wolna, zniknął cały świat W czasoprzestrzeni unoszę się jak ptak Nad czarną rzeką wspomnień Unoszę się spokojnie Tam mogę sobą być Jedna chwila nieuwagi I tyle już wystarczy By przerwać najpiękniejsze sny Szybko mija to co dobre Władzę przejmuje obłęd Znów mnie ciągnie w dół Dlaczego się tak niecierpliwicie i ciągle chcecie więcej Dlaczego nie dacie mi poczuć, że jest dokładnie tak jak powinno być? Nie dajecie mi poczuć i wsłuchać się w siebie Przykro mi, że musicie mieć jakiś powód, żeby mnie kochać Miłość... miłość nie jest tylko dlatego, że płynie w nas ta sama krew Jesteśmy sobie bliscy, jesteśmy swoimi lustrami Ja jestem małą Tobą, a Ty jesteś dużą mną Po takich maratonach płaczu zawsze czuję spokój i oczyszczenie Szkoda tylko, że coraz częściej myślę o swoich nadgarstkach Jako o czymś co można wydrapać i unicestwić Chcę wlać w nie wtedy tyle żalu, ile tylko jest to możliwe Łapię się ich w tragicznych momentach W momencie każdej mojej śmierci Głowie jest lepiej, nie przepływa przez nią Tyle słów i niedopowiedzeń Wiesz czyich? Twoich