Gdy byłem bardzo mały i o tym nie wiedziałem Myślałem, że kimś będę bo marzenia miałem Rodzice byli w pracy a ja wcześniej w domu Wypiłem w parku wino nie mówiąc nic nikomu Było jakoś dziwnie i puściłem pawia Czy to był początek to mnie zastanawia W szkole jako gówniarz skroiłem dwa zety I zamiast balonowej kupiłem sobie pety To tacy jak ja są esencją tych ulic i brudnych bram W szarości tramwajowej potrafią wesoło spędzać wolny czas To nasze ciężkie buty, to uśmiechnięte gęby To wybryki chuligańskie, to wybite zęby Czasem radośni a czasem wredni To my Oi! Młodzież idziemy tędy Byłem starszy skroiłem sobie glany Wszyscy mieli pecha gdy byłem pijany W domu jak to w domu - nie ma zrozumienia Dlatego z dnia na dzień szukałem rozluźnienia Często starym na złość spierdalałem z chaty Zawsze gdy wracałem dostawałem baty Kiedyś pannę piękną w blond włosach poznałem Lecz kurwa na Jarocin pojechała z hipisami To tacy jak ja są esencją tych ulic i brudnych bram W szarości tramwajowej potrafią wesoło spędzać wolny czas To nasze ciężkie buty, to uśmiechnięte gęby To wybryki chuligańskie, to wybite zęby Czasem radośni a czasem wredni To my Oi! Młodzież idziemy tędy Byłem już starszy porwałem Volkswagen Wtedy nie wiedziałem, że nigdzie nie dojadę Potem w poprawczaku chciałem pakerować No i chwilę później zacząłem grypsować Miałem dwie kropy i inne tatuaże Nie przyszło mi do głowy że to już się nie zmaże Byłem samotny i nie miałem już domu Nie chciałem pracować na składnicy złomu To tacy jak ja są esencją tych ulic i brudnych bram W szarości tramwajowej potrafią wesoło spędzać wolny czas To nasze ciężkie buty, to uśmiechnięte gęby To wybryki chuligańskie, to wybite zęby Czasem radośni a czasem wredni To my Oi! Młodzież idziemy tędy Kiedyś na ślepo wierzyłem idolom Ale zmądrzałem i czas ich pochłonął W życiu spotkałem ludzi nieżyczliwych Spotkałem Oi! Młodzież i jestem szczęśliwy Kiedyś ktoś mnie nazwał okrutnym szaleńcem A ja wtedy byłem zaledwie pomyleńcem Teraz na ulicy stoję pewny siebie Nie wiem czy na ziemi czy już jestem w niebie To tacy jak ja są esencją tych ulic i brudnych bram W szarości tramwajowej potrafią wesoło spędzać wolny czas To nasze ciężkie buty, to uśmiechnięte gęby To wybryki chuligańskie, to wybite zęby Czasem radośni a czasem wredni To my Oi! Młodzież idziemy tędy