On był stukotem butów o kamienny bruk Gdy martwe ulice milczały jak grób Był śmiechem diabła w zadymionej spelunie Krzykiem radości w rozgrzanym tłumie Wolał by śmierć była jego kochanką Wolał co noc czuć jej gorzki smak Lecz ta penera była nic nie warta Dlatego poszedł szukać jej w świat Daleko od nieba by czuć jego nutę Daleko od piekła by chłonąć jego żar Spójrz na nią znów, do świtu tyle czasu A w jej oczach widać tylko strach Wolał by śmierć była jego kochanką Wolał co noc czuć jej gorzki smak Lecz ta penera była nic nie warta Dlatego poszedł szukać jej w świat Dym papierosów gryzł go zawsze w oczy Gdy patrzył jak budzi się dzień Biegł do kochanki choć to wróżyło zgubę A w jego młodych żyłach zawsze wrzała krew Wolał by śmierć była jego kochanką Wolał co noc czuć jej gorzki smak Lecz ta penera była nic nie warta Dlatego poszedł szukać jej w świat Iwan, Iwan czekaj na nas tam Iwan, Iwan i na nas przyjdzie czas Iwan, Iwan czekaj na nas tam Iwan, Iwan i na nas przyjdzie czas Iwan, Iwan czekaj na nas tam Iwan, Iwan i na nas przyjdzie czas Iwan, Iwan czekaj na nas tam Iwan, Iwan i na nas przyjdzie czas Wolał by śmierć była jego kochanką Wolał co noc czuć jej gorzki smak Lecz ta penera była nic nie warta Dlatego poszedł szukać jej w świat Wolał by śmierć była jego kochanką Wolał co noc czuć jej gorzki smak Lecz ta penera była nic nie warta Dlatego poszedł szukać jej w świat