Po tej i po tamtej stronie rzeki Która płynie wolno od wieków W blokowiskach stłoczonych za portem I ruderach pozornie milczących Wszystko kipi buzuje i drży Ale wciąż nie rozlega się krzyk W zimnych salach domów opieki Patrzą w zupę mętną jak ścieki Ci którzy znają tylko ból Których życie to bezdenny trud Pochyleni nad brudnym stołem Wolą milczeć niż stracić swoją porcję One kryją zmęczenie za szminką Są ich setki chcą uciec stąd szybko W szybkich barach, szybkie jedzenie Szybka miłość na tylnym siedzeniu Wolą milczeć niż wykrzyczeć ból I zestarzeć czekając na cud Nie chcą zamieszek Nie chcą zamieszek Boją się gumowych kul Nie chcą zamieszek Nie chcą zamieszek Wiedzą tylko czym jest ból Nie chcą zamieszek Nie chcą zamieszek Gdy zobaczą że to błąd Będzie zbyt późno Będzie zbyt późno Aby zmienić coś