Teraz gdy pieniądz każe ci zapomnieć O dniach słonecznych, kiedy ich nie było O tych marzeniach, które zbeszcześciłeś Szeleści papier, wzywa cię swą siłą W objęciach diabła gdy boisz się ulicy W objęciach diabła gdy miotasz się i krzyczysz Po kolejną flaszkę sięgasz do kredensu To czekanie na śmierć gdy nic nie ma już sensu Tak naprawdę to nigdy nie potrafiłeś żyć Gdy czarna kawa rano otwiera oczy I tylko jedna rzecz, na która zawsze czekasz Jeszcze kilka dni do sobotniej nocy