Chłodny dzień, samochody i kurz Unosił się jak sen wśród betonowych wzgórz Resztką szkła ścielił się ranny bruk A ona sama szła, choć nie czuła już stóp ♪ Choć nie czuła już stóp ♪ Rzędy knajp, szumnych kolejek sznur Minęła saski park, botaniczny ogród Ktoś się pcha, komuś oko się szkli A ona dalej szła, od zachodu po świt Czeka na dzień, kiedy znowu Ciebie spotka na tej drodze Wrócisz jej sens i powtórzy się historia, świat zapłonie Obróci w pył dawny kosmos I tak słodko jakbyś zawsze tu był Wróci do miejsc, w których zima była dobra z Tobą Nie znał nikt jej powodu do trosk Czy nocą była z kimś, może zranił ją ktoś Pusty blok rzucał cień na jej twarz Zaczęła biec i w głos się pogodnie śmiać ♪ Czeka na dzień (na dzień) Kiedy znowu Ciebie spotka na tej drodze Wrócisz jej sens (jej sens) I powtórzy się historia, świat zapłonie Obróci w pył dawny kosmos I tak słodko jakbyś zawsze tu był Wróci do miejsc, w których zima była dobra z Tobą