Oddaj to, co zabrałaś mi Oddaj już Bo za długo to masz Sołtys wybudował drogę Więc mogę przyjść Przyjdę i odbiorę Nie zostaję na herbatę Pogaduchy o tym jak to kiedyś było pięknie Skoro jestem, to ci powiem "U mnie nieźle" A teraz swoim palcem wskażesz miejsce Powiedz, w której szkatule? Jaki kolor i na której z płyt znajdę swoje imię? Na pudełku co w nim jest Zaufanie me Mam po ojcu i po mamie W końcu się uwolnię Nie odnajdziesz śladów Prowadzą do oceanu łez Bez Ciebie będzie lżej Na powierzchni płynę Wiem, że nigdy więcej Już nie pozwolę Wolę mieć kontrole I oddać Tobie Mogę jedynie gniew Nie patrz, co za bezsens Ty i ja i ta kłótnia na wiecznie Będę pamiętała, że Wybór mój, wybrałam źle I mnie połamało wtedy Byłam zepsuta długo Oczy otwarte na krótko przed drugą Czekając na sen aż uratuje mnie Pomóż mi I nie uśmiechaj się za grosz I oddaj zanim zgubisz do dna Zawsze kiedy Cię widzę To mam pasztet, a nie mózg Chciałeś nie mówić już Usta na klucz Daj torbę a do niej wrzucę Co twoje Zanim czas znów stanie I zrobimy z bani pranie Nie chcę wiele A ty stoisz, człowiek-kamień jakby nic ciebie nie intrere... Czy Ty wiesz ile walczę ze sobą? A czy Ty wiesz ile ja mam za sobą? Nie odzywaj się, trzymam Cię za słowo Uważaj na siebie i żyj zdrowo Bo ja zamierzam iśc do przodu W jedną stronę bez powrotu Pozostawiam po mnie na oczach twych pył Życzę Ci byś żyła (żył) tysiące lat ♪ A mijają nam bez siebie, ni jak...