Lubiłaś spacery po grubym dywanie Gdy z włosów robiłem Ci smycz Kominek był zbędny, gdy szły takie teksty Że brałbym Cię z kimś. I plułem ci w pysk, I jak od ogniska Słyszałem syk, bluzgi, wyzwiska A ego od wódy odkurzało sufit, A dla takiej suki to ciągle nic. To ciągle nic. Moja zdobitch Moja zdobitch Moja zdobitch Choć nigdy nie ćpałem, to z tobą bym chciał Mam w dłoniach klepsydrę, ty w żyłach masz piach Choć nigdy nie ćpałem, to z tobą bym chciał Mam w dłoniach klepsydrę, ty w żyłach masz piach Z wisiorka bozia zmartwiona Bo widzi, co cieknie jej z ust. Rzekłaby: lepiej ją zostaw Inny też myje jej biust A gilza z pościeli My to strach Razem zwinięci Ludzki blant Choć inni krzyczeli by lepiej go zgaś Bezsilny wobec nieczułych szmat Psuje mnie czas Robię to ja Odpalam moralność przy małym lufciku na świat. I śpiewam jej tak. I śpiewam jej tak. Choć nigdy nie ćpałem, to z tobą bym chciał Mam w dłoniach klepsydrę, ty w żyłach masz piach Choć nigdy nie ćpałem, to z tobą bym chciał Mam w dłoniach klepsydrę, ty w żyłach masz piach