Skąd mam siły brać Na cały poje... głupi świat Rutyna ciąga mnie jak psa Po szarych niewesołych dniach Złotem, wgnieciony w fotel I nie przez ilość, ale przez sam fakt Kotek, nachyl się trochę Wiesz taki pomysł mi do głowy wpadł Chodź ze mną na przerwę Całą noc... Chodź ze mną na przerwę Całą noc... Chodź ze mną na przerwę Całą noc... Chodź ze mną na przerwę Całą noc... Trzęsę się cały od kawy jak mokry kot Dziś mamy zaledwie roboty na cały rok Jutro? A chu... któż wie czy będzie z nas żyć ktoś Gonię miliony monet Po czasie czuję się jak rudy Ron Może coś dzisiaj stworzę A może padnę jak zwierzęcy plon Gdy siedzieliśmy w palarni po całym dniu A mi już łzami przeciekał mózg To wtedy wszedł random ID i chciał się wczuć I mi ten uśmiech aż sprawiał ból W głowię mam kserokopiarki co lecą w dół Z utopionych w oklaskach biur I te dziesiątki kabli haczą się mych nóg I jak to trwa osiem godzin to cud... Jest grudzień i świat stał się znów smooth I każdy kłamie, że magia i mood Ja nie jestem z tych ale prę przez próg Nie puszczając na chwile twych ust Nie wiedziałem do dziś tak pięknych nóg A przecież ściągam dopiero ci but Kiedy pójdziesz spać wstawię alarm znów Choć nie trzeba mi żadnych snów Chodź ze mną na przerwę Całą noc... Chodź ze mną na przerwę Całą noc... Chodź ze mną na przerwę Całą noc... Chodź ze mną na przerwę Całą noc...