Tak już przemykam dobre parę lat A żeby mnie ktoś chociaż kurwa opluł Za nic nie liczy się już ze mną świat Może to ja mam się z nim liczyć w końcu Ludzie w uśmiechach mają ciągle twarz Ja sam, spętany w ciasny grymas potwór Jedyne co mi pozostaje - smak Robionych w smutku i wkurwieniu mońców Wystraszony hajs to żaden hajs Już nie dzwonią telefony, że mi idzie nice Może miałem swoje zdanie za dużo o raz Może wcale i dlatego potraciłem was... Gdybym nie znał siebie mówiłbym, że choćby jutro Zmienię wiele i coś rzucę zanim będzie późno Póki co wkurwieniem pluję tak jak śrutem w lustro Białe skoki, szare loki, czarne oczy, zza nich nic Lata słoty, katastrofy, parę złotych idzie w dym Białe skoki, szare loki, czarne oczy, zza nich nic Lata słoty, katastrofy, piszę noty, piszę w nich: Wciąż coś czego nie mam Wciąż coś czego nie mam Wciąż coś czego nie mam Wciąż coś czego nie mam Jeśli lubisz ziomek pić i ćpać Dawaj pyska polubimy czuję się coraz Jeśli lubisz mordo czasem komuś w mordę dać... Patrzę z kacem na zegarek aż skończy się msza Ułożone dupy w płaszczach o kolorach jak Mój wczorajszy... (nie kończ) drugi już w zanadrzu mam... "Co twój fagas ma a czego niby nie mam ja?!" Za mną zgraja zagubionych pośród własnych spraw A w nas tylko chęci pozawyżanych pensji Powyrywanych serc i pozapominanych pretensji Właśni mordercy, pojebane pokolenie pieniędzy Skrajności i nic pomiędzy... Teraz czuję się jakbym zaspał do stacji "Dostaniesz co chcesz ale to nie wystarczy" I nie złość już się, bo gdziekolwiek nie patrzysz To siebie masz ze sobą (siebie masz ze sobą) Gotuje ci krew jak znowu z kimś walczy Żartujesz, że też chętnie pobył byś martwy Wzburzony staw łez za kurtyną pogardy Na cały świat obok... (cały świat obok) Białe skoki, szare loki, czarne oczy, zza nich nic Lata słoty, katastrofy, parę złotych idzie w dym Białe skoki, szare loki, czarne oczy, zza nich nic Lata słoty, katastrofy, piszę noty, piszę w nich: Wciąż coś czego nie mam Wciąż coś czego nie mam Wciąż coś czego nie mam Wciąż coś czego nie mam