Jestem jak stary szew no bo ledwo się trzymam Jestem jak stary szewc no no ciągle przeklinam A to kolejny dzień, kiedy nie wychodzę z łóżka (Kiedy nie wychodzę z łóżka) Nie wiem która jest godzina Znów nie mam na nic siły, nie pomaga mi rodzina Wizja matki na terapii to jedyne co mnie jeszcze tutaj trzyma (he) Jacol to ten śmieszny chłopaczyna A też miewam momenty, w których kusi mnie lina A mój pokój to melina albo ruina Sam do końca nie wiem co mi to Co mi to przypomina Uciekam w używki bo się skończyła dopamina Co to za zdziwiona mina? Zamawiam pad thai a czuje się jak padlina Za to wczoraj to się czułem nietykalny jak główny bohater w filmie Tarantina Już nigdy nie pozwolę żebyś życie mi zniszczyła depresjo Pod stopami chcemy mieć cały świat, a nie krzesło Już nigdy nie pozwolę żebyś życie mi zniszczyła depresjo Pod stopami chcemy mieć cały świat, a nie krzesło Mija kolejny rok Od kiedy stanęła na parapecie I zrobiła krok, w przód Chłopacy nie płaczą Chyba że na pogrzebach Dziewczyn ze swoich snów Depresja jest jak bestia z pełną gębą naostrzonych kłów A psychika jest jak bańka, wystarczy nieodpowiedni ruch i puf W końcu pęka, przez co pojawiają się blizny na rękach Ale nie rozumie nikt, nie przeszli tyle co ty Nie przeszli tego co ty Wiem ze idzie zwariować Przez ten pojebany świat Ale pamiętaj wariacie Nigdy nie jesteś sam Ja w to nie wierzyłem I codziennie przed spaniem W myślach wiązałem linę Aż pomocna dłoń chwyciłem Teraz śpię spokojnie tylko gdy jestem przy niej Ty też ja w końcu znajdziesz, poczekaj jeszcze chwilę Już nigdy nie pozwolę żebyś życie mi zniszczyła depresjo Pod stopami chcemy mieć cały świat, a nie krzesło Już nigdy nie pozwolę żebyś życie mi zniszczyła depresjo Pod stopami chcemy mieć cały świat, a nie krzesło