Śle pozdrowienia z Wildy (Mwuah) Gdzie wszyscy tacy sami, ale jednak każdy inny Ziomek mnie częstuje jointem (Bierz) Ja siedzie uhahany i popijam Arizonkę (Flex) Czyli nie zmienia się nic No może oprócz tego, że w końcu chce mi się żyć I może oprócz tego ze sprzątnąłem w bani syf Długo mi zajęło zrozumienie, że to ja jestem tym gosciem Który żeby sie wyspać musi sam ogarnac pościel (Swoją) A nieprzespane noce tylko dwoją się i troją Bo muszę rozpierdolić tak jak Achilles pod troją A moja leniwa pizda mi w tym nie pomaga Pewnie zaspałbym na własny pogrzeb, gdyby nie ty mała Bo wciąż jestem dzieckiem i to jest w tym najlepsze Kiedy pokonam depresje, to mają przejebane Pcham kamień jak Syzyf nie chodzi tu o ćpanie Z ziomalami robię papier a mieliśmy kopać rowy Kiedy byłem małolatem to wbijano nam do głowy Że nie bedziemy nikim bo jesteśmy z tej dzielnicy Na której są narkotyki i tu nie ma przyszlości Z ziomalami robię papier a mieliśmy kopać rowy Kiedy byłem małolatem to wbijali nam do głowy Że nie bedziemy nikim bo jesteśmy z tej dzielnicy Na której są narkotyki i tu nie ma przyszlości Moja kuzynka wymyśliła WiLD, a ja zrobiłem se numer Puściłem go w sieć i na chwile ocipialem Bo napisał DJ Taek, gdzieś na Instagramie Że chciałby usłyszeć więcej A w ciągu dwóch miesięcy nagrałem tylko ohanę i depresję Miałbym uścisnąć mu rękę? Kiedy śmierdzę takim pierdem? Nie! Ma mnie ukoronować I oblać perfumami Proszę się przygotować Bo nadchodzi tsunami Za swoje chce kupić browar I nie chodzi tu piwo A pochodzę z miejsca Gdzie syreny ciągle wyją I zarabiasz tylko wtedy Kiedy sztuki pchasz na kilo Jak miałem się odnaleźć w miejscu W którym każdy wygląda jak Kizo A ja to ten upośledzony kuzyn Rudolpha Valentino Ktoś na klatce wali szczura, ja w mieszkaniu pije wino