Ej, ej, ej, ej
Ej, ej, ej, ej
Jak zobaczysz mnie na tle chmur będę ci machał (będę ci machał!)
Heh, coś jak Ben-Hur, nie? Do Judasza (do Judasza!)
Umarł krół, więc niech żyje król, znowu mój ból jest większy niż twój
Mam déjà vu, lecz za nic już tu nie będę przepraszał (sorry)
Nie chcę być Ikarem, módlcie się za mnie
Tak jak Polak za Polaka (ta?)
Nie widzę nic oprócz much, nie! To moja karma (moja karma)
Masz w sobie wiarę, nasrają ci w talerz
Nim się wychylisz za nawias (za nawias)
Wisła wylała, więc moja Warszawa mi znów nie pomaga
A mogła (ah!)
Pieprzony, mentalny folwark, kółka zatacza historia (ah!)
W szponach białego orła, w szponach białego orła
Za gardło trzymany co dnia, za gardło trzymany co dnia
Wdycham już tylko CO2, wdycham już tylko CO2
Daj mi te skrzydła z godła, może pozwolą odlecieć (hm?)
Bo fura mi chyba przemokła, hehehe, ledwo jedzie
Moja nadzieja jеst wodoodporna
Noszę ją w mitochondriach, online (online)
Czujesz mniе na swoich palcach
Czujesz mnie jak cię oplatam
Niedostępna, niewidzialna
Wierna suka, grawitacja
Twoje prywatne Alcatraz
Twoja matka, siostra, babcia
Ciotka, żona i kochanka
Wierna suka, grawitacja
♪
Ej, ej, ej
Jak się poczujesz znów podle, fajnie, przybij piątkę (przybij piątkę)
Jeśli poczujesz się dobrze, lepiej zamknij mordę (zamknij mordę)
A jak zarobisz pieniądze, pfff, to już w ogóle (to już w ogóle)
Nie jesteś Bogiem, uświadom to sobie, najlepiej dosłownie (no)
I tak to zrobią za ciebie, to ich interes przecież
Szybko cię ściągnąć na ziemię
Oczywiście w dobrej wierze, nie? (W dobrej wierze)
Uważaj na siebie, mów "nie jestem pewien"
"Chciałbym w sumie wiedzieć, ale chyba właśnie nie wiem"
Niszcz im portfele, opróżnij kieszenie, mów
Że klepiesz biedę, jeździsz na Uberze
Przepraszaj, że żyjesz, że tyjesz, że idziesz
Że podcierasz tyłek kijem (kijem)
Przytaknij, że jesteś debilem i tak naprawdę to się właśnie zgubiłeś
W Warszawie nie byłeś, pytaj o godzinę
Bo wulkanizator opony ci zszyje (opony ci zszyje)
I nie wiesz czy przypadkiem nie masz czasu
A nie chcesz się spóźnić, bo babcia w szpitalu
Gdzieś na Podlasiu, a ty właśnie wracasz z chałup, eh (z chałup, ej)
Gdybym to wiedział od razu
To miałbym w cholerę przyjaciół (przyjaciół)
Uniknąłbym kilku upadków i nie zmierzył się z grawitacją (grawitacją)
Czujesz mnie na swoich palcach
Czujesz mnie jak cię oplatam
Niedostępna, niewidzialna
Wierna suka, grawitacja
Twoje prywatne Alcatraz
Twoja matka, siostra, babcia
Ciotka, żona i kochanka
Wierna suka, grawitacja
Поcмотреть все песни артиста