Tak naprawdę o miłości? Chyba nie jestem w stanie Jeśli już kocham to bardzo, ale krótko Więc, tak naprawdę chyba nigdy nie kochałem Może za późno już? Chyba, ze jutro? Wszystkie nie moje są zawsze idealne Te aktualne niby fajne, ale nudno, trudno Ojciec chrzestny, znam je na pamięć Zamiast z rutyną chyba wole mieszkać z pustką Ona z ciszą zaprasza do trójkąta "W łóżku radosna zabawa", Wisłocka Otoczeni akceptacją, ubrani w lojalność Zakładamy czapkę, idziemy w miasto One to ja, wiesz? Więc też ja to one Jak wy to one, to one to wy Nie da się bez nich kochać? Ja pierdolę Milczenie jest ze złota, to za co ja mam żyć? (Co to? Co to? Po co to wszystko...) Nie pytaj mnie o to, jestem miłosnym idiotą (Po co? Co to? Po co to wszystko...) No, nie pytaj mnie o to, jestem miłosnym idiotą W świecie relacji robię jako nieudacznik Tak naprawdę nie wiem co to kobieta Czekam w kawiarni, filmowy pastisz Kryptoromantyk, raczej analfabeta Nie jestem delfinem, choć mojego serca echo Prosto z osierdzia śle tsunami łez A żaden mądry łeb dotąd nie wymyślił niczego By echolokacją łączyć algorytmy serc Gdybym wiedział, że nikt na mnie nie czeka Się oświadczył samotności bym Do prawej komory podłączyłbym agregat By bezboleśnie stopił serca mego film Przed obiektywem tylko przebierać w oszustkach Leczyć kompleksów tych kryptoatencjuszek już Nie planuje, moje oczy to nie lustra Straconego czasu żadna nie zwróci w naturze tu (Tu co? Tu co? Po co to wszystko...) Nie pytaj mnie o to, jestem miłosnym idiotą (Co to? Co to? Po co to wszystko...) No, nie pytaj mnie o to, jestem miłosnym idiotą (Po co? Co to? Po co to wszystko...) Nie pytaj mnie o to, jestem miłosnym idiotą ♪ No, nie pytaj mnie o to, bo skończyłem z filozofią...