Nikt nie pisał o miłości jak Herbert Noszę serce przebite strzałą w herbie Wiem, że ono dało mi więcej niż pierwsze Twoje spojrzenia były dosyć mało dyskretne Nie było pory roku gorszej niż tamta jesień A zarazem piękniejszego listopada niż tamten Gorącą herbatą podlewałam wtedy depresję Deszcz padał, czekałam na Ciebie przed pierwszym tańcem Przyszedłeś, życie na moment stało się lepsze Pastelami mi pomalowałeś ciemne dni Iluzorycznie pozwalałam sobie czuć się bezpiecznie I wreszcie zaczęłam miewać piękne sny Jeszcze dziś posprzątam, bo za długo stałam sama w bałaganie myśli I jak spoglądam przez ramię to wszyscy patrzyli Na nas sądząc, że mając siebie wygraliśmy Czy rany leczy czas? Za dużo trzecich szans Zapominam stare zdjęcia już spaliłam i zaklęcia Odmówiłam, nie znam was Twój blask już dawno zgasł Wyblakła twoja twarz Napotykam nowe wyjścia Wyszłam, wymyśliłam sobie wszechświat W którym nie ma nas Nikt nie pisał o miłości jak Norwid Niby różni, a jednak podobni Próżni, nie uronię już ani kropli Wiatr zmian w końcu mi rozwiewa troski Stoję sama, ale nigdy ubrana w przeciętność Lekko niewyspana, ale odjebana nieziemsko Zresztą, to już nie jest Twoja sprawa, bo męstwo Objawia się tym jak się takie sprawy zostawia Zwycięstwo pozwoliło mi nie być dalej w tej wojnie Już nie myślę, czy kolejny most palę za mostem To, czego chciałam na szczęście jest mało prawdopodobne Mogłam być twoją Venus, a zmieniłam trajektorię Nic nie mów, bo już nie masz do kogo Teraz płonę i już nie znam tych przez których gasnę Dzisiaj zasnę spokojnie, bo swoją drogą Twój ulubiony tshirt też przestał już Tobą pachnieć Czy rany leczy czas? Za dużo trzecich szans Zapominam stare zdjęcia już spaliłam i zaklęcia odmówiłam Nie znam was Twój blask już dawno zgasł Wyblakła twoja twarz Napotykam nowe wyjścia, wyszłam, wymyśliłam sobie wszechświat W którym nie ma nas