Rano palę duży skręt, płonie jak pochodnia Ona odjebana w CDG, to nie fashion nova Zaraziłem miasto stylem jak corona Wiara we mnie to jebana inwestycja a nie zapomoga Oni coś pierdolą, że oddali życie dla trapu A my znamy gorzki smak brudu, znamy zapach strachu Przez to miałem za wysokie loty, Almatur Niech jebana flota mi odkupi kurwa brak czasu Wylądowałem na bendo, widziałem wszystko, całe to ścierwo Chcieliby, żebym w to wszedł na serio Ale gdy odmówiłem nie byłem koleżką Od dawna czułem, że chyba za często, trochę im w krew to weszło Ja byłem sobą i chyba dla tego mnie wymienili jak re-prod Duże domy, apartament, dużo ludzi w nim Na tym świecie jest za dużo rzeczy, muszę kupić dziś Piąty rok w to wierzę, suko, się nie nudzi mi Nawet jak się zesra - lepiej robić, niż nie robić nic Atrapa tego co czuję, w Polsce mam rekonesans Chcę ciągle wyżej, jakbym kurwa robił to bez powietrza Mówili że się poczuwam, kurwa człowieku przestań Będę gnojem w ubraniach kupionych po second-hand'ach Oni się dziwią, że nie mogę spokojnie spać Ale spróbuj się wspiąć na mój level Chmury nad nami zaczynają na głowę lać Spróbuj się wspiąć na mój level Nie mów że jestem produktem, bo to nie jest tak Spróbuj się wspiąć na mój level Spuściłem na głowę wiaro podpisane "RAP" kiedy leżałem na glebie Mówią, że jak masz chujowo to zmień Pozmieniałem wszystko i mogę to mieć VVS-y i Pradę, możemy to mieć Schodki na wykresach podpisane "Noah" pomału windują do góry jak rtęć Bo minęły czasy gdy widziałem cień Lecz kiedyś mówili mi auf wiedersehen Chociaż weź to doceń, kiedyś zamieniłem w procent Dzisiaj robię wavy gówno jakbyś zamienił mnie w wodę Podpisał mnie label, wjechałem na pełnej kurwie Ale codzień wstaję, bojąc się, że na mieliźnie skończę Widzieli że się ledwo trzymam, ale wyjebałem to jak na meczu o finał Kilometrów się tu zeszło w milach Ale pociąg jedzie dalej, suko, ze mną na szynach