Palcem po mapie tylko drapiesz tak jak pogodynka Już pora się pakować, za przewinienia gonią nas Jedyne co Ci gwarantuję to, że mam pełny bak Nie biorę nic ze sobą tylko doświadczenia bagaż Mała ba-ba-ba-gaj Mała ba-ba-bagaż Mała ba-ba-ba-bye Mała ba-ba-bagaż Mała ba-ba-ba-gaj Mała mam pełny bak Bye bak, bye bak, bye Bipolar, choroba Modlitwa do Boga Nie chciałbym pożałować Na razie pusta szosa I to będzie długa nocka Nie chciałbym pożałować Odpalasz blanta obok i domykasz szczelnie okna Jakiś autostopowicz Za oknem przemyka mi Już nie wiem czy to jest trip Ty kolejnego kręcisz Nieważne tak dobrze mi Życie to filmy drogi Mam nadzieję, że to trip Tak w głowie jak na jezdni Palcem po mapie tylko drapiesz tak jak pogodynka Już pora się pakować za przewinienia gonią nas Jedyne co Ci gwarantuję to, że mam pełny bak Nie biorę nic ze sobą tylko doświadczenia bagaż Mała ba-ba-ba-gaj Mała ba-ba-bagaż Mała ba-ba-ba-bye Mała ba-ba-bagaż Mała ba-ba-ba-gaj Mała mam pełny bak Bye bak, bye bak, bye Postrzelona jak Phoebe W komorę hasz i CBD Tamten autostopowicz Jakimś cudem na tylny A raczej stopowiczka Też nieźle odpalona Chciałem zbliżenia To mam bliskości trzeciego stopnia Rzuciła mi pigułę do tej całej tęczy Już mam pojęcie co to w głowie się nie zmieści Zaznaczmy, że nie zwalniam i gaz mam do deski Szlugi za oknem nikną jak świetliki w ciemni Nagie se robią selfie Ja nie mówię, że święty Wcierając coś nad zęby Dołączam do tej perwy Jak myślisz, dojedziemy? Dlaczego nie stajemy? Jedna ma knife i glocka Jak myślisz, przeżyjemy? Palcem po mapie tylko drapiesz tak jak pogodynka Już pora się pakować za przewinienia gonią nas Jedyne co Ci gwarantuję to, że mam pełny bak Nie biorę nic ze sobą tylko doświadczenia bagaż Mała ba-ba-ba-gaj Mała ba-ba-bagaż Mała ba-ba-ba-bye Mała ba-ba-bagaż Mała ba-ba-ba-gaj Mała mam pełny bak Bye bak, bye bak, bye