Wrzucam to na relację, to sztuka prawdy na blacie
Może to w końcu skumacie, że jesteście karmieni kłamstwem
Ja bez przerwy na to patrzę, na deprawację
Mam to wszystko na jednym kadrze - ból, pogardę oraz ignorancję
Patologii na pohybel, bo szanuję swoją ksywę
Stałem się nienawistnikiem, zniszczyło mi to psychikę
Wychodzimy na ulicę, bijemy się z przeciwnikiem
W setną rocznicę Cudu nad Wisłą
Pierdolę socjetę i mainstream, pierdolę policję i prestiż
Politycy to marionetki, polityka jebany festyn (jebać...)
Nie mogę słuchać już bredni
Są rzeczy ważniejsze niż dziengi i sentymenty
Dlatego idziemy na wojnę, dlatego idziemy po swoje
To nowy porządek, nigdy się z nim nie oswoję
Ludzie chorzy na obłęd, jak jebany O.J
Pisał o tym już Orwell, wszyscy mamy ten problem
Jeden dziewięć osiem cztery plus trzy sześć
Sen się dawno skończył, koszmar cały czas widzę
Wróg nam mami oczy, my do walki gotowi
Lecz pojedynek kończy seria w potylice
Obiecali raj nam i nic im tu z tego nie wyszło, no popatrz
Ich czyny mają dużą wagę, lecz warte są tyle co tombak
Włączyli Pegasus, teraz tu nadchodzi kontra
Wyczyszczone konta, wszystko na walkę, to wojna
Towar jest od diabła, nie modli się matka
Miłość przepadła, bo Kain zabił Abla
Żeby być bliżej boga, żeby się przypodobać
Źle zaczęliśmy, lecz teraz zmierzamy do końca
Świat to chory burdel, wszystko się jebie
Chcą zamknąć nas w pudle, za walkę z systemem
Ja będę walczył do końca, nie chcę by wygrało zło
Dwa zero dwa zero, biorę haust powietrza, idziemy na dno
Czuję chłodny wiatr, nadchodzących zmian
Zapach wojny, tak, czuję ten niepokój
Runie domek z kart, przyjdzie koniec
Świat w końcu spłonie brat, jeszcze w tym roku
Dwa, zero, dwa, zero
Dwa, zero, dwa, zero
Dwa, zero, dwa, zero
Dwa, zero, dwa, zero
Czuję chłodny wiatr
Zapach wojny, tak
Runie domek z kart, przyjdzie koniec
Świat w końcu spłonie brat, jeszcze w tym roku
Dwa, zero, dwa, zero (ta)
Dwa, zero, dwa, zero (ta)
Dwa, zero, dwa, zero (o)
Dwa, zero, dwa, zero (oho)
Поcмотреть все песни артиста