Znowu obudził mnie krzyk Mieszkanie stale jest puste Prócz mnie nie mieszka tutaj już nikt Zegar się skłania ku ósmej Ucztę zorganizuje już głodny jak wilk Mowa tu z pewnością o pracy twórczej Ludzie wokoło pytają gdzie znikł (Hodak gdzieś znikł zarobił wyleciał gdzieś) Kurcze chciałem by zaszył się w pracy I zaraz nam wydał już nowe cd Utknie każdy kwitował a w sumie to nie takie trudne Zobacz jaki z tego kwit Braknie mu kasy to zaraz popłynie z tym nurtem Chyba, że braknie mu sił A może w końcu ogarnie ten burdel Bo nadal wiedzie tu prym Banda idiotów co nie ma wspólnego nic gustem Chociaż nadzieja się tli Jak na kimś polegasz to lepiej go trzymaj na muszce Bo tutaj się roi od żmij Co drugi kolega poklepie po plecach, telefon i uśmiech Pstryk Akurat pasuje na feed Ten cały anturaż to kit Ej burak, nie wskórasz tym nic Haha, hehe, rzucam to w eter Haha, hehe, rzucam to w eter Branża mnie brzydzi Ludzie u których domeną jest prawda są chyba najbardziej fałszywi To co grają radia to jakaś masakra, jak najdzie mnie powiem o TV I wybij se z głowy rozmowy o partiach bo to nie moje motywy Na podium ta kasta nikogo nie dziwi Daj volume na maxa aż pękną Ci szyby Ta branża prawie jak porno, w sumie mówiłem Wam o tym już dawno Follower twój żaden apostoł, nie zmieniło się nic za bardzo Może ktoś rzuci Ci wiosło, łatwiej popłyniesz przez całe to bagno Chciałeś być gwiazdą a znowu coś spadło ha W nocy znów czegoś mi brak Zerkam na niebo gdy idę na bar Ktoś puka mnie w ramię i mówi mi Chcesz awanturę? No po co się pcha? Od dzieciaka to robię na wspak I nadal główkuję no co mi to da Skórę, komórę i furę i psa Ja zaraz zanudzę więc chórek i pa Haha, hehe, rzucam to w eter Haha, hehe, rzucam to w eter