Jakoś mi tak nieznośnie, ułożyć się nie mogę A to niewygodnie, a to skurcz chwyci za nogę Nic tak w sumie mnie nie boli Nic szczególnie nie doskwiera Tylko ta nieznośność entuzjazm cały odbiera Nie wiem czemu mi tak źle Przecież nic złego nie dzieje się Nikt mi ostatnio nie podpadł Ja też nikomu chyba nie Więc nie wiem o co chodzi, ale jakoś tak wychodzi Że zamiast być radośnie, ciągle Jest mi nieznośnie, nie wiem dlaczego Nieznośnie, czy coś w tym złego Że chcę leżeć i jęczeć, i marudzić, i bręczeć I nie szukać rozwiązań Wymigiwać się od zobowiązań Czy ktoś mi może dać zwolnienie Lub napisać usprawiedliwienie Bo nie mogę przez tę ciągłą niewygodę Czy coś mnie uwiera, gdzieś obciera, źle przywiera Czy też myśli mam zbyt głośne Nie wiem, wiem że jest mi nieznośnie Aaaaa, nieznośnie Lalalalala, nieznośnie Aaaah Jakoś mi uciążliwie, jestem zmęczona leżeniem Rozmemłana i kontuzjowana obudzeniem Choć już nie chce mi się leżeć, nie chce też wstawać Bo wtedy trzeba jakieś ogarnięcie poudawać A ja wolę, odwlec te chwilę o troszeczkę Choć poczuje to dotkliwiej i potem będę biec By dogonic świat co pędzi bezlitośnie mimo, że Mi jest nieznośnie, nie wiem dlaczego Nieznośnie, czy coś w tym złego Że chcę leżeć i jęczeć i marudzić i bręczeć I nie szukać rozwiązań Wymigiwać się od zobowiązań Czy ktoś mi może dać zwolnienie Lub napisać usprawiedliwienie Bo nie mogę przez tę ciągłą niewygodę Czy coś mnie uwiera, gdzieś obciera, źle przywiera Czy też myśli mam zbyt głośne Nie wiem, wiem że jest mi nieznośnie Aaaaa, nieznośnie Lalalalala, nieznośnie Eee-eee-eeee