Ciągle dla szmat pogarda Walka o lepszy standard Nasze ksywy to marka Nie ma nic ponad to Twój cały nakład kupuje za wczorajsze siano z merchu Tak więc pizdę zatkaj i się śmiało palą częstuj Ty śmieciu dziś każdego robaka rozdepczę Ostatnie co widzisz przed śmiercią to moją podeszwę Włączam podczerwień predator wbija na łowy Czyjś łeb jak reklamówkę z żabki trzymam za włosy Dobrze jest z rapu zarobić, ja gram też za kwit ziomal Lecz patrzę na to realnie, nie mam się za Rick Rossa Bo jestem Hagrid Hari Pota zwal mi kutas Nie przeszedłbyś kurwa 10 metrów w naszych butach Długa droga za nami, nielegal, płyty spod lady Od licealnych rapowanek na imprezach do platyn Nie jestem stary czy młody, jestem fresh as fuck Raperzy chcą sobie mierzyć kutasy ooo to ambitne Mój kurwa rzuca na was wszystkich cień jak Big Ben Płynę przez życie i choć walczę z prądem To chcę tu żyć jak jebany boss Wciąż banie łyse wiem to niemodne Ale skurwiele chcą brać nas pod włos Tak samo patrzę na świat przez oprawki Cartiera Trochę szlifu na szkłach dojrzałości nabieram Chce mieć ziomków na wolce bloki w diamentach Bo rodzimy się by żyć żyjemy by zwyciężać PKS czy turbo S droga nadal wyboista Głowa pełna dziur pozszywana jak rugbista Karmie moje crew i to nie jest z ryżem miska A Chcą dorwać się do tortu jakieś lamusy na liścia Czasy się zmieniły spotykam ziomów w Vitkacu Pieniądze z ulicy dzisiaj pachną jak Sephora Głowę mamy wysoko życie w małym palcu I na pamięć nauczyło jak przeszkody pokonać Wrodzona pewność siebie nie krajowa krecha Na betonowych kortach gramy piątego seta W drodze przez szaleństwo dbamy o zdrowy mental Płynę przez życie i choć walczę z prądem To chcę tu żyć jak jebany boss Wciąż banie łyse wiem to niemodne Ale skurwiele chcą brać nas pod włos