W Tobie najlepsze jest Co budzi mój wstręt Przyszedł już czas Żeby to zmieniło się Biorą twą dłoń Nacinam spokojnie Chyba Cię nie boli Bo ta krew płynie o mnie Uśmiecham się skromnie Tu jest jak na wojnie Lufa wymierzona we mnie Ty za spust ciągniesz Widziałem problem Lecz tylko oka kątem Świetne rozwiązanie mała Dam Ci śrubokręt Śruby do trumny Jestem z siebie dumny Umiem się uśmiechać Ale chodzę wciąż smutny Jestem piękny jak sen Przeobraziłem siebie w to Co nie zawali się Gdy dmuchnie wiatr Papierosy jak tlen Przeobraziłem siebie w to Czym nigdy nie chciałem się stać ♪ Każdy zna tę historię Nazywam ją ojcem Rzucił we mnie szkłem Czułem się potem potwornie Mówił, "Ty i ja" Pokonamy nawet lwa Niestety Ten lew dawno już nas zeżarł Jestem piękny jak sen Przeobraziłem siebie w to Co nie zawali się Gdy dmuchnie wiatr Papierosy jak tlen Przeobraziłem siebie w to Czym nigdy nie chciałem się stać ♪ W Tobie najlepsze jest Co budzi mój wstręt Przyszedł już czas żeby to zmieniło się Będę mordercą Będę niewierny Będę się uśmiechał Ale puszczą mi nerwy Pamiętaj więc dobrze Jeżeli ktoś krzyczy To znaczy, że morduję go Gdzieś na ulicy! Jestem piękny jak sen Przeobraziłem siebie w to Co nie zawali się Gdy dmuchnie wiatr Papierosy jak tlen Przeobraziłem siebie w to Czym nigdy nie chciałem się stać Chciałem się stać, chciałem się stać