To do ludzi jest krzyk Delikatny tak To wołanie bez słów Chcesz usłyszeć, patrz Radość tworzy tę myśl Rzeźbi tak jak chce Zwalcza lek Granic mniej ♪ Wykluczony bez wad Które można mieć Zachwyt dziecka to stan Dla nich wiem, to sen Tak bardzo inny A pewnie ten sam To może jest tłem Jest gdzieś tam Który z nich to jest (to jest) Ten prawdziwy świat (świat) Mój (mój), Twój (Twój), jej (jej), albo wasz (albo wasz) Pewnie ich (pewnie ich) Jego też (jego też) Więc (więc) chyba nasz (chyba nasz) ♪ I naiwnie jak nikt Żaden dźwięk czy szept No i szczery ten gest Spontaniczny też Jakby na przekór tym Doskonale pięknym, znam Tym, co są Co w alejach gwiazd Który z nich to jest (to jest) Ten prawdziwy świat (świat) Mój (mój), Twój (Twój), jej (jej), wasz (wasz) Ich (ich) Jego też (jego też) Więc (więc) chyba nasz (chyba nasz) Który z nich (który z nich) to jest ten (to jest ten) Trafny punkt (trafny punkt) widać żal (widać żal) Jeszcze coś (jeszcze coś) oprócz nas (oprócz nas) Z obu stron (z obu stron) dzieje się (dzieje się) Kolorowy z drewna ludzi tłum Malych kobiet, panów stu Muchomorów, sanek liczb Przytulają się, to nic Kalendarze, cyfry, pełno dat Autoportret, siedem pań W okularach siwych dam Dziwnych zwierzat, mnogość klat Pod sukniami patrzą na Świętość, aniol, byki, twarz Oryginalną wieczność ma Przytulają się, przytulają się, przytulają się... Przytulają się, przytulają się, przytulają się, przytulają się... Przytulają się, przytulają się, przytulają się, przytulają się... Przytulają się...