Śniłem o kosmosie Co szerokim kołem Mija chlebem i kołem łamiących się społem Śniłem, by zbiec z globu niesolidarnych ludów Rzeczpospolitej obojga marudów Z rakiety omiotłem okiem kulę dokoła A serce nie sługa, to ściska, to woła Nie rzucisz ziemi, skąd Twój smród Choćby to smród był "krieg und blut" Uciekam, uciekam, uciekam... Usprawiedliwiony za nieobecność Uciekam, uciekam, uciekam... Nieusprawiedliwiony za obecność Uciekam, uciekam, uciekam... Usprawiedliwiony za nieobecność Uciekam, uciekam, uciekam... Nieusprawiedliwiony za obecność ♪ Ziemio, ojczyzno moja Ty jesteś jak zdrowie... Regułek pełno w mojej ziemskiej głowie Hipnozie cudacznej tak się poddaje Że staję i ślub recytuję Zostaję ♪ Zostaję ♪ Spojrzała dusza za narodami I zapiszczała hymn z rodakami A oni stali Zajadle machali Proporczykami z boginią Kali I wzięła cholera, więc klnę: "Nie mogę!" I do rakiety znów wsadzę nogę I biorę kurs prosto na Lunę I chyba im w tą czarną dziurę splunę Uciekam, uciekam, uciekam... Usprawiedliwiony za nieobecność Uciekam, uciekam, uciekam... Nieusprawiedliwiony za obecność Uciekam, uciekam, uciekam... Usprawiedliwiony za nieobecność Uciekam, uciekam, uciekam... Nieusprawiedliwiony za obecność