Wieczór jak plama atramentu Patrzy w góre prawie pełny Blask co odbiciem tylko Kształt rysuje domów rzędom Zmęczenie nie zamyka oczu Uwiera niewygodne ciało Hałasują ćmy i mrówki Krople granatu w umywalce Pod powiekami hałasuje Kronika z dzisiaj W czerni i bieli Zbów cię widziałam na przystanku Zapadamy ja w sen Ty w pamięć