Idę wśród gwiazd - I snów mych trybularzem Zimne stęgłe płanety Rozżarzam w ognia kościoły. Słowiki nucą radośnie, By umrzeć w marzeń wiośnie Ze swą kochanką wśród kwiatów Błądzić na przełęczy światów. Płomień wybucha, szaleje - Nad uczuć krwawym ołtarzem, W tryumfującej pieśni Konają z harfą anioły. Ja Cię powiodę, mój młody Witeziu na lepsze - na krwawsze gody: Twój okręt, wśród mgieł i zawiei W kraj zórz popłynie Medei A tam w głębinach jej oczy Zapomnisz, że krew dziatek broczy. Z morza wyłowim barweny tęczową śmierć Heliosa Wam oddam bogów niebiosa nie zamek martwej Gehenny. Precz widma! Zostawcie króla na jego pustyni Sam jestem - w mroku się kłębią złe oczy Erynij Ktoś ze mną czuwa Ha, z gór się osuwa Czarny lodozwał Sumienie!