Ech ci ludzie, to brudne świnie Co napletli o mojej dziewczynie Jakieś bzdury o jej nałogach No to po prostu litość i trwoga Tak to bywa gdy ktoś zazdrości Kiedy brak mu własnej miłości Plotki płodzi, mnie nie zaszkodzi żadne obce zło Na mój sposób widzieć ją Na głowie kwietny ma wianek W ręku zielony badylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek Krzywdę robią mojej panience Opluć chcą ją, podli zboczeńcy Utopić chcą ją w morzu zawiści Paranoicy, podli sadyści Utaplani w brudnej rozpuście A na gębach fałszywy uśmiech Byle zagnać do swego bagna, ale wara wam! Ja ją przecież lepiej znam Na głowie kwietny ma wianek W ręku zielony badylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek Znów widzieli ją z jakimś chłopem Znów pojechała do Saint Tropez Znów męczyła się, Boże drogi Znów na jachtach myła podłogi Tylko czemu ręce ma białe? Chciałem zapytać - zapomniałem Ciało kłoniąc, skinęła dłonią, wsparła skroń o skroń Znów zapadłem w nią jak w toń ♪ Ech, dziewczyna pięknie się stara Kosi pieniądz, ma Jaguara Trudno pracę z miłością zgodzić Rzadziej może do mnie przychodzić Tylko pyta kryjąc rumieniec Czemu patrzę jak potępieniec? Czemu zgrzytam, kiedy się pyta - czy ma ładny biust? Czemu toczę pianę z ust? Na głowie kwietny ma wianek W ręku zielony badylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek A przed nią bieży baranek A nad nią lata motylek