Patrzę na młodych Niemców sen Mocny, spokojny i bez winy Pociąg przejeżdża wieczny Ren W falach kołyszą się kominy Mundur, przepustka, piwo, sznaps I każdy w porę się obudzi Żeby w jednostce być na czas Tam uczą ich zabijać ludzi Ale tymczasem ufnie śpi Głowa na zgiętym łokciu leży I nie o krwi zapewne śni I w śmierć prawdziwą też nie wierzy A pięćset kilometrów stąd Gdzie jeszcze czuć swąd ludzkich pieców Ich rówieśników nocny ront Do robotniczych strzela pleców I myśli się natrętne tlą Gdy patrzę na uśpione głowy To hitlerowców dzieci są A tam, to wojsko jest ludowe