Ojców dom pożegnał Głupi Jasio Szukać Wody Życia rad nie rad Stopy ścisnął swym niedobrym braciom Którzy siłą go wysłali w świat Schedę jego wezmą I zmarnują Nic powiedzieć nie mógł, choćby chciał Więc wyruszył w drogę pogwizdując Starczy mu, że mowę zwierząt znał Starczy mu, że mowę zwierząt znał Głupi Jasiu, Głupi Jasiu Śmiał się w lesie szczebiot ptasi Prawda to, że ci rozumu brak! Woda Życia nie istnieje A w obczyźnie nam zmarniejesz! Ale on przed siebie szedł i tak Ale on przed siebie szedł i tak Szedł za słonkiem, tam gdzie zachodziło Po stopami chrzęścił złoty żwir Ale złoto Jasia nie olśniło Wsłuchal się w wieczornych ptaków ćwir Idź - ćwierkały - Jasiu do stolicy Gdzie umiera Król na łożu z piór Uzdrów go wywarem z ziarn pszenicy On ci władzę da i jedną z cór On ci władzę da i jedną z cór Głupi Jasiu, Głupi Jasiu Wabił w lesie szczebiot ptasi Wszak bogactwo lepsze jest od bied! Nie istnieje Woda Życia Więc przynajmniej miej coś z życia! Ale on i tak przed siebie szedł Ale on i tak przed siebie szedł Nie chciał władzy Jasio, bo był głupi I nie myślał o najsłodszym z ciał Bo by się miłością, władzą upił A on Wodę Życia znaleźć miał Zawędrował w osypiska dzikie Gdzie się węże wiły mu u nóg Uciekłby - kto mądry - przed ich sykiem Ale Jasio syk zrozumieć mógł Ale Jasio syk zrozumieć mógł Głupi Jasiu, Głupi Jasiu Jeśliś nas się nie przestraszył Idź przed siebie ścieżką na sam szczyt Lecz nie zważaj na uroki Nie oglądaj się na boki Bo cię wtedy nie ocali nikt Bo cię wtedy nie ocali nikt Pnie się w górę ścieżką kamienistą Wśród upiorów, widm, bezgłowych ciał Ale nie przeraża go to wszystko Bo nie takie baki z domu znał Widzi już na szczycie, jak ze źródła Woda Życia tryska srebrną mgłą A przy źródle jeden z braci mruga Popatrz, Jasiu w dół, tam jest twój dom! Popatrz, Jasiu w dół, tam jest twój dom! Głupi Jasiu, Głupi Jasiu Coś na złudę się połasił Raz spojrzałeś w dół, jedyny raz Na nic trudy, droga krwawa Zniknął dom I brata zjawa I zmieniłeś się pod szczytem w głaz I zmieniłeś się pod szczytem w głaz Wraca teraz Głupi Jaś z kamienia Pełznie drogą rok po roku - cal Lecz przeminą całe pokolenia Nim pokonać zdoła złotą dal A gdy dotrze już do domu kamień Dzieciom ktoś opowie o nim baśń I pojawi się przy starej bramie Ożywiony baśnią Głupi Jaś Ożywiony baśnią Głupi Jaś Głupi Jasiu, Głupi Jasiu Rozumiałeś mowę ptasią Ale więcej już rozumiesz dziś W baśniach śpią prawdziwe dzieje Woda Życia nie istnieje Ale zawsze warto po nią iść W baśniach śpią prawdziwe dzieje Woda Życia nie istnieje Ale zawsze warto po nią iść