Nic nie widać stąd, gdzie stoję Gęsto krążą w słońcu głowy Tłum napiera na konwoje Wokół prostych trzech rusztowań Każdy krzyczy co innego Nazbierało się wściekłości Pcha się jeden na drugiego Dziś będziemy bezlitośni Król gdzieś w oknie stoi ponoć Nic dziwnego, że się kryje Różnie może być z koroną Gdy hetmańskie cierpną szyje Nie dla żartu biskupowi Postawili szubienicę Pustą pętlą wiatr kołysze Nie wiadomo, kogo złowi Krzyk się wzmaga — pierwszy w górze Stąd nie widać tylko który Nie chciałbym być w jego skórze Dla nas też już kręcą sznury Drugi dynda — wrzawa wściekła Mało tryumfu gniew w zenicie Tamci w drodze już do piekła A nam walczyć tu o życie! Trzeci szarpie się jak umie Coś tłumaczy, klęka, pada Bo niełatwo mu zrozumieć W taki sposób słowo zdrada Zawisł — tańczy przez minutę Życie w nim ugrzęzło twardo Jeszcze w pętli kopie butem Z płaczem, wstydem i pogardą Wiszą zdrajcy — takie czasy Będą wisieć przez dni parę Wrony drzeć z nich będą pasy Jak się drze sztandary stare Może wreszcie coś się zmieni Coś wyniknie z tej roboty Zanim zdejmą ich z szubienic Żeby w trumnach złożyć złotych