Zabił święty Jerzy smoka W płaszcz z atłasu wytarł miecz Czarna zdobi go posoka Smocza śmierć - rycerska rzecz Odrąbanym skrzydłem gadzim Mąż opędza się od much Dowód tryumfu w sakwę wsadził Komplet świeżych smoczych kłów Święty Jerzy! Święty Jerzy! Smok bezzębną paszczę szczerzy Chociaż już się nic mu nie śni Zabić gada los ci każe Żebyś trafił na ołtarze Ale to nie koniec pieśni! Zasłużoną karmił sławą Smokobójcę wdzięczny lud I podziwiał sakwę krwawą Z której snuł się smoczy smród Rycerz pocił się w purpurach Wśród koronowanych głów I nie było trubadura Co nie śpiewałby tych słów Święty Jerzy! Święty Jerzy! Gadzi zewłok w prochu leży Dla robactwa żer i pleśni Zabić smoka los ci kazał Byś się znalazł na ołtarzach Ale to nie koniec pieśni! Wszędzie swą postawił stopę Wszędzie dowiózł gadzi swąd Pokrył świat swym świętym tropem Aż posiwiał, schudł i zwiądł A z rozprutej sakwy ronił Krok po kroku, kieł za kłem I odrastał smoczy pomiot Z tryumfu dobra drwiąc nad złem Święty Jerzy! Święty Jerzy! Święty sen ci się należy Wymęczyli cię współcześni! Bo uprawiać smokobicie Łatwiej, niźli walczyć z życiem Ale to nie koniec pieśni! Umarł rycerz, a w Kościele Rozprawiano parę lat Jak podzielić jego szkielet Bo relikwii żąda świat Smoków się wyraja mrowie Za to świętych nigdy dość! Sprawiedliwie! - ktoś podpowie Mit za mit! I kość za kość! Święty Jerzy! Święty Jerzy! Liczą kości buchalterzy Ile w nich się wiary zmieści Niepisany sen twym szczątkom Musisz zacząć od początku I nie będzie końca pieśni