Rok 999 patrz pogotowie Świetnie, hehe pomacham do nich Tu jestem, w autobusie spacerowym Zawierzcie czuje się dostatecznie chory Zeszłej nocy spałem jedna godzinę Oszczędność, myśleliśmy o egzaminie Chciała gdzieś wyjść ze mną odmówiłem Nie mam hajsu czuje się jak ścierwo Nie dziwne, bronię się przed wyścigiem o przyszłość Same fobie żadnych pomysłów Dałem sobie przysnąć Moja kondycja jest tak kiepska, że Wam zapewnia poczucie bezpieczeństwa Na mnie w żadnych możliwych wersjach Ja to kieszonkowe ona to pensja Relacja nierówna, jej wystarczy żeby mnie ubrać A ja mogę ją podtrzymać kiedy rzyga do kubła Wysiadam za szybą lokal klasy s Przed szybą idzie mi jak kurwie deszcz Myślisz że ci źle to się lecz Albo zadzwoń, zaproszę cię Oto moje przytulne bagno, albo nie Telefon odcięty dawno,mógłbym się ogarnąć Lecz po pierwsze tylko cwaniaki Zarabiają, a dwa ja dzierżę sztandar dziada Bo mam zajęcie - układam ważne wiersze Ziom wytrzeźwiej, proste chyba Spójrz niezależnie, nie jedz tego grzyba Może i bywasz wśród rasy panów A ja nurkuje w szambie i zepsuł mi się akwalung A może nas jest już tylko paru Gdy posłuszne myszki robią sztuczki I mają tłuszczyk tu gdzie policzki Nie wiń ich, dlatego zajmują wyższe rzędy Ty też nie patrz się, znudziło ci się myć zęby? Raz dwa Rok 07 zgłoś się do mnie z jakąś radą Jadę do pracy cholernie wcześnie rano Trzynasta samochód stanął Kopnąłem w zderzak - nic to nie dało Sprzedam, na żyletki kupię coś z wyższej Półki (drzewa) krzyżowałem w nocy gatunki Biolog dezynfekuje pocałunkiem Żegnałem się rano czkawką w cztery kierunki Biorę obie komórki i tłumaczę Przyjdę jak najlepsza riposta - godzinę po czasie Obejmę kolana bossa, wyjdę będzie już ciemno Za to potem kupię ipoda na allegro Dziś znów będę dobry sprzedam towar Jako bonus dorzucę odbyt i zobacz jaka ładna pogoda Bądź spokojny, nie pojmujesz? Pojmiesz jak ci urośnie broda Ciężki łeb, co tydzień ten sam tydzień od nowa Piszę wiersze na kartkach z nagłówkiem "umowa" Ciężki los, podziałka mówi 90 kilo Sprawa wielkiej wagi naj przy biurku jak miło Ciężki wieczór dyszę by nie zasnąć Liczę ile jeszcze mam zleceń na pulpicie Eh ciężkie życie, ale tylko bez fochów A w nagrodę widzicie stos zdjęć z urlopu Co weekend kolacja przy świecach Wino trzy butelki, co miesiąc kino Co rok gody, słyszę dźwięki ja nie płacze ja szczerze szczęki Nie da się inaczej, gdzie moje leki Teczka mi wypada z ręki - pozazdrościć Temu tam, co sobie beztrosko niesie książki W czymś co wygląda jak chleba prawie I patrzy jakby chciał mi zajebać (to ciekawe) I niedługo komuś coś złego zrobię Komuś czyli sobie Coś złego czyli się najebie Pozdrawiam siebie