Zaszumiała dąbrowa Nad kielecką szosą Biegnijże dziku biegnij Póki nogi niosą A jak z sił opadniesz Zawołaj me imię Ukryją cię drzewa W bezpiecznej gęstwinie ♪ Dzień dobry, gospodarze Tej zielonej kniei Czy dla dzika mieszkanie Znowu byście mieli? Długo dzieliłem z wami Runo, błoto, słonko Aż musiałem uchodzić Przed wielką nagonką ♪ Ech! – przetarł ucho dzięcioł Już tu mamy żbiki Mruczą pod nosem cicho Nie gadają z nikim Czy aby? – pytał czyżyk Czy to jest możliwe? Dzik do lwa był podobny Złotą nosił grzywę ♪ My dzika rozpoznamy! Zawołały łanie To jego pomnik stoi Na dużej polanie Gładko zaczesany Wyprężony w skoku Ty pękaty kudłaty Niemyty od roku Wciąż czochrasz się i chrząkasz Dodały korniki Dzik to był kulturalny A ty taki dziki Lepiej go odprawmy Poradziły kleszcze Nie wygląda zdrowo Zarazi nas jeszcze ♪ Tego już nie zdzierżyła Zielona dąbrowa Ach, zamilczcie zwierzaki Głupie wasze słowa! Popatrz, miły dziku Jak dziś bujnie rosnę Bo mnie bronowałeś Na jesień, na wiosnę ♪ Dzik dobry, gospodarze Tej zielonej kniei Czy dla dzika mieszkanie Znowu byście mieli? ♪ Czy dla dzika mieszkanie Znowu byście mieli