Wiem, przepraszam znowu Ciebie okłamałem Nie odbierałem chociaż widziałem że dzwonisz Byli ważniejsi oni był ważniejszy melanż Wygrali koledzy jak zwykle impreza Nie odbieram dalej pijemy szybko wódę Już dobrze wiesz że szybko do domu nie wrócę Nie zawrócę również nie przypomnę sobie Chociaż trzeźwy zawsze pamiętam o Tobie Teraz mam to w nosie mówię innym głosem Patrzę na te koleżanki tamtej rudowłosej Pije to ze szklanki coraz szybciej więcej Ona na balkonie podaje mi rękę Nie wiem co się dzieje To jak drugie oblicze Czuje się cudownie chociaż kogoś krzywdzę Co to za zło we mnie na cało gardło krzyczę Kiedy będziesz skarbie Na pewno nie odpiszę Wiec wybacz mi Fiasko znasz miałeś tyle szans łatwo tak miażdżysz serca Już nie wiesz jak żyć bez wad Z boku same szklane spojrzenia Wiem zawiodłem również wielu ludzi Umawiałem się ale nie było mnie u nich Obiecywałem coś, gdzieś nie dotrzymywałem słowa Kłamałem żeby do swoich racji przekonać Wajchowałem gości nie oddałem kasy Nie szukałem pracy chciałem wszystko na tacy Wiem nie miałem racji ale nie ustąpiłem Często nie potrzebnie wykorzystałem siłę Słowa nie miłe pod adresem przyjaciół Budziłem nie wiadomo z kim na brudnym materacu Pisałem rym z myślą pokonam ich wszystkich Nie byli mi wrodzy chciałem ich zniszczyć Przykry widok bliscy ze łzami w oczach Chyba wyznać wam to przyszła najwyższa pora Z uśmiechem na ustach ale w środku smutny Zrozum mnie znam złej decyzji skutki Fiasko znasz miałeś tyle szans łatwo tak miażdżysz serca Już nie wiesz jak żyć bez wad Z boku same szklane spojrzenia